sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 2


                                                   ~Emily~
Dookoła zaczął panować chaos,a ja mogłam tylko leżeć. Nie miałam siły otworzyć oczu,krzyknąć,że żyję. Leżałam i czekałam aż ktoś mnie odnajdzie i da radę obudzić,bo tak właśnie się czułam - jak we śnie.
Bo czy to,co się stało jest możliwe? Owszem jest,ale...dlaczego zawsze ja?!
Słyszałam piski,nadjeżdżające auta policyjne i karetki,i już po chwili ktoś wziął moje bezwładne ciało na ręce i zaniósł do jednej z nich.Tam zaczęły się cyrki,próbowano zrobić wszystko,żebym tylko otworzyła oczy.Po chwili przestałam ich słyszeć.Przestałam myśleć.Zasnęłam

                                                   ~Louis~
Patrzyłem na nią cały czas.Chciałem utrzymać kontakt wzrokowy,nie mogła zasnąć! Ale zamknęła oczy,bardzo powoli i delikatnie. Nie miałem siły wykrzyknąć jej imienia,w moim gardle powstała wielka gula,która blokowała mój głos.Po chwili nadjechały karetki i już jej nie było.Powoli odwróciłem się,pomogli mi wstać.Otrząsnąłem się i dałem rade zapytać:
-Gdzie jest Emily?
Patrzono na mnie jak na wariata,aż w końcu ktoś skojarzył,że 'to ta dziewczyna co z nim jechała'
-Zabrano ją do szpitala,ty też tam zaraz pojedziesz.Mogę prosić o twoje imię?
-Louis Tomlinson.
Wkurzyłem się jak nie wiem,bałem się.Nie o siebie,tylko o nią.Co jak jej się coś stanie? Dosyć mocno uderzyła się w głowę...Może zapomni kim w ogóle jestem? Nie..nie zapomni.A co jeśli...Znaliśmy się przecież kilka dni...nie to nie była znajomość.Wiedziałem tylko jak ma na imię no i gdzie mieszka,ale poza tym nic więcej.Chciałem ją zobaczyć,przeprosić,dowiedzieć się czy nic poważnego jej się nie stało.Znajdę ją w tym zasranym szpitalu.Znajdę.
Poszedłem za jakimś pielęgniarzem do ambulansu i pojechaliśmy.Razem z nami jechał jeden glina i wypytywał mnie co się dokładnie stało.
-Jechaliśmy.Zatrzymałem się na czerwonym świetle,a wtedy jakiś dupek wjechał w nas od tyłu i wylądowaliśmy na środku skrzyżowania.
-Nie wie pan kto to był?
-Nie,jakoś o tym nie myślałem kiedy auta waliły od boku i przodu - Odpowiedziałem z ironią.
-Racja,przepraszam.Jak ma na imię pasażerka,która z panem jechała?
-Emily.Podwoziłem ją tylko na uczelnię...Nie znamy się
Zadawał mi jeszcze dużo pytań w drodze do szpitala.Kiedy dojechaliśmy zaprowadzono mnie na prześwietlenie,z którego nic nie wynikło.Opatrzyli mi więc kilka zadrapań i cięć od szkła, i pozwolili iść na komisariat.
-Co jest z Emily? -Nie ruszyłem się z miejsca.
-Emily? Jaką Emily?
-Jechała ze mną tym zasranym samochodem!Zabrali ją pierwszą!Gdzie ona jest?! - Nie umiałem nad sobą zapanować.Byłem wściekły,chciałem ją zobaczyć,przytulić...Przytulić?Tomlinson od kiedy z ciebie taki tuliś? Racja.Kuźwa co się ze mną dzieje. Już ci mówię: zakochałeś się. Nie.To niemożliwe,prawie jej nie znam.Ale trzeba przyznać,że przyciągało mnie te jej głębokie spojrzenie.Widzieliśmy się dwa razy i za każdym byłem dla niej niemiły.Żałowałem.Ale teraz po prostu muszę ją zobaczyć.
Zaprowadzili mnie do pod jakąś salkę,w której leżała,a dookoła kręciło się pełno lekarzy.Nie mogłem na to patrzeć,wyglądała okropnie.Była cała blada,a usta miała sine.Na głowie pojawił się guz po uderzeniu.Dojrzałem kilka cięć po szkle na jej rękach.Jej bladość mnie przerażała,pocieszeniem był fakt,że na maszynach,do których już była podłączona widziałem,że jeszcze żyje,że jej serce bije.Miałem dość i wyszedłem ze szpitala.
Wrócę do ciebie Emily
                                                           ~~~~

Minęły dwa dni.Policjanci dobijali się do mojego mieszkania cały wczorajszy dzień,więc im otworzyłem i przesłuchali mnie w domu.Dzisiaj mam spokój.Siedziałem w salonie na kanapie,zasłoniłem okna,a telewizor nie grał.Siedziałem i patrzyłem na pustą ścianę,a w mojej głowie odgrywały się te wszystkie sceny z wypadku...na nowo.
-Napij się Louis.To ci dobrze zrobi - mój przyjaciel,Niall,podał mi szklankę z drinkiem.
Wziąłem ją bez słowa.
-To co?Zawieźć cię do niej? - Nie odpowiadałem - A może do psychiatry? Zachowujesz się jak psychopata,siedzisz tu od wczoraj,kiedy oni wyszli. - Cisza. - Stary serio mówię.Odpowiedz mi w końcu!
-Co mam zrobić? Czuję się winny...-Zacząłem gadać sam do siebie,olewając Nialla - Jak mnie zobaczy powie,że nie chce mnie widzieć.Ale ja muszę ją zobaczyć.
-Wstawaj jedziemy do psychiatry.
-Daj mi spokój Niall! Nie jedziemy do żadnego psychiatry! - Wykrzyknąłem wstając.
-To gdzie?
-Do szpitala.










-Kath






Brak komentarzy: